aaa4
Dołączył: 24 Sie 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Goraczka zaraz mi potem spadla. Ale bylam kompletnie wykonczona. Bonnies Ranch doprawilo mnie calkiem, zarowno psychicznie, jak i fizycznie. Kiedy po trzech dniach moglam juz wstac, od razu pojechalam do poradni. Po drodze musialam przejsc kolo polibudy, gdzie kreca sie sami narkomani. Gnalam przed siebie starajac sie w ogole nie patrzec na boki.
Przez tydzien codziennie chodzilam do poradni. Nareszcie moglam sie gdzies wygadac. Pierwszy raz sie zdarzylo, ze gdzies mi sie dali wygadac. Dotychczas wszyscy bez przerwy mi cos truli, i mama, i ojciec, ci ludzie z Narkononu, wszyscy. W poradni przy polibudzie ja musialam opowiadac, zeby samej dojsc do tego, co ze mna jest. Lazilam do tej poradni jeszcze wtedy, kiedy bylam juz na twarzy zolta jak cytryna. Jak raz spotkalam pod stolowka paru znajomkow, normalnie uciekli ode mnie i krzyczeli: - Wez spadaj z tym swoim zoltym pyskiem.
Nie chcialam uwierzyc, ze znowu zlapalam zoltaczke. No bo to zupelnie zwariowana sprawa. Za kazdym razem, jak naprawde dluzszy czas nic nie bralam i mialam jakas nadzieje, od razu wyskakiwala mi ta narkomanska choroba. Kiedy bole brzucha staly sie juz prawie nie do zniesienia, pojechalam z mama do kliniki Stieglitz. Chcialam wlasnie tam, bo maja bezbledne zarcie. Przesiedzialam w izbie przyjec dwie godziny i skrecalam sie na krzesle z bolu. Kazda z przechodzacych pielegniarek mogla sie od razu zorientowac po moim zoltym pysku, co jest grane. Ale one nic. W poczekalni bylo pelno ludzi, byly dzieci. Gdybym miala zakazna, moglam ich wszystkich pozarazac.
Po dwoch godzinach wstalam i zaczelam isc. Caly czas przy scianie, bo bylam niesamowicie oslabiona, no i te potworne bole. Zamierzalam dowlec sie jakos na oddzial zakazny, i kiedy natknelam sie na jakiegos lekarza, powiedzialam - potrzebuje jakies lozko. Nie chce tu wszystkich pozarazac. Bo jak pan byc moze raczyl zauwazyc, mam zoltaczke. - On na to, ze sam nie moze mi tu nic pomoc. Musze przez izbe przyjec. No to powloklam sie z powrotem.
Kiedy w koncu przyjela mnie jakas lekarka, i, zeby nie bylo zbednych pytan od razu jej powiedzialam, ze dostalam zoltaczki chyba od cpania, to uslyszalam lodowate - Bardzo mi przykro, my sie tym nie zajmujemy.
Zwyczajnie, narkomanami nikt sie nie chce zajmowac. No to z mama z powrotem do taryfy. Mama okropnie klela na lekarzy, ze nic nie chca dla mnie zrobic. Nastepnego dnia zawiozla mnie do szpitala Rudolf Virchow. Oczywiscie strasznie mi to nie pasowalo, bo przeciez raz juz od nich prysnelam.
Przyszedl jakis mlody lekarz pobrac mi krew. Od razu pokazalam mu zyly, w ktore i tak nie ma sensu probowac: - Tu mam zrosty. Zyla nie do uzytku. Musi pan wejsc w te pod spodem. Nie pionowo, trzeba ukosnie, inaczej sie pan nie wkluje.
Facet popatrzyl niepewnie, ale jak bylo do przewidzenia i tak sprobowal sie wkluc w te zyle ze zrostami. Ciagnal i ciagnal, a krwi ani sladu, przez te proznie w strzykawce igla zwyczajnie wyskoczyla mi z ciala. Potem juz za kazdym razem pytal mnie najpierw, gdzie sie wkluc.
Przespalam dwa dni. Zoltaczka nie byla zakazna. Czwartego dnia proba watrobowa
Post został pochwalony 0 razy
|
|